Fakt – po powrocie z Indii czy Nepalu szum reklamowy bilbordów i innych afiszów jakoś mniej kłuje w oczy, niż przed rokiem, kiedy przyjeżdżaliśmy do naszego rodzinnego miasta z trochę bardziej zachodniego kierunku. Ostatnio przekonałam się, że cierpię na chorobę kompulsywnego czytania wszystkich mijanych po drodze reklam. Mając do dyspozycji 2h spędzone jako pasażer w samochodzie w drodze nad Jezioro Solińskie, człowiek chce ponapawać się pięknem ojczystego kraju, zachłysnąć się soczystością pagórków leśnych i łąk zielonych, a tu się najzwyczajniej NIE DA! Choroba posunęła się już za daleko…
Średnio co 10m chcą Ci pomóc w zrealizowaniu Twoich marzeń i oczywiście jest nim luksusowy apartament albo mały domek na przedmieściach. Jeśli jesteś w trakcie remontu albo na świeżo urządzasz swoje gniazdko, zapewne zainteresuje Cię oferta salonów meblowych, która, jak mniemam, jest równie obszerna jak afisz reklamowy, zajmujący cały front drewnianej chałupy. W swojej naiwności i braku obeznania z nowymi technikami reklamowymi, w pierwszej chwili zaintrygował mnie niezmiernie koncept salonu meblowego zlokalizowanego w starej, podupadłej chałupie. Myślę sobie, to takie awangardowe, trochę w stylu mody na adaptację loftów w dużych miastach, czy organizację imprez kulturalnych na terenie podupadłych fabryk i zakładów produkcyjnych. Ale gdzie tam! To ino mega-wypaśny baner, obok którego nie możesz przejść obojętnie, bo albo się wkurzasz tak jak ja, że Cię gwałcą przez oczy i każą wszystko czytać, albo notujesz w pamięci nazwę salonu, bo jesteś w trakcie remontu, przed, lub po, ale myślisz już o następnym. Tak czy siak, reklama działa!
Tylko nasz kraj jest oblepiony konsumpcyjną tapetą wzdłuż i wszerz. Ciekawe kiedy się przeje motyw kosiarek i sekatorów tego lata? Pewnie nowa kolekcja wzorów wejdzie wczesną jesienią. A może by tak jakiś naturalny desenik strzelić? Jakieś pagórki leśne albo łąki zielone? Natura jest w modzie – szkoda tylko, że nie w Polsce!