Sytość

Syty głodnego nie zrozumie

“Europejczykom grozi japoński scenariusz, ponieważ i oni powierzyli większość swego życia korporacjom i instytucjom, redukując sferę indywidualnej aktywności, obezwładniając własną fantazję. Nawet to, co nazywamy czasem wolnym, już do nas nie należy – oddajemy go we władanie sektora usług, wyspecjalizowanych w wyręczaniu nas. Wszystko od relaksu, przez rozrywkę, a nawet dodatkową edukację czy rozwój osobisty, przekazujemy wykwalifikowanym kosmetyczkom, animatorom zabaw  z dziećmi, trenerom asertywności, instruktorom jogi i nauczycielom gotowania, coraz silniej wpisując się w konsumpcyjne schematy. Konsekwentnie zatracamy umiejętność samodzielnego myślenia i działania.

Skupienie na zaawansowanej organizacji codzienności, szybkim i skutecznym zaspokojaniu potrzeb, ma tylko jedną wadę: powoduje niekończące się uczucie sytości, nie pozostawia miejsca na głód, narodziny pragnienia. Konfrontacja zaspokojonego Europejczyka  z rozgorączkowanym mieszkańcem gwałtownie rozwijających się Brazylii, Meksyku czy Indii to spotkanie dwojga ludzi o skrajnie różnych potencjałach. Tam, gdzie  nie można liczyć na bycie  obsłużonym przez system opieki państwa i sprawnie działający sektor prywatny, kwitnie inwencja. Ludzie  pozostawieni samym sobie, są zmuszeni do wymyślania, poszukiwania rozwiązań. Tworzą prywatne technologie przetrwania. Spontanicznie reagują na rzeczywistość, podczas gdy my szczelnie się przed nią obwarowujemy.

Zjawiając się wśród nich europejski przybysz, objuczony emblematami świata dobrobytu (od gładkiej karty kredytowej i telefonu z GPS-em po wilgotne chusteczki higieniczne i lekką kurtkę z tworzywa oddychającego w tropikalnym powietrzu), to człowiek zabezpieczony przed wszystkim, co mogłoby mu się przydarzyć. Zapobiegliwy w stopniu wręcz samobójczym dla wszystkich zdolności umysłowych czy fizycznych. Odseparowany od sytuacji, które wymagają twórczych zachowań.

Wychowani do sprawnego poruszania się w schematach usługowych, tracimy odporność na to, co nieprzewidziane. W sytuacji kryzysu okazujemy się bezradni, możemy tylko odwołać się do jednej z przewidzanych trybem awaryjnym procedur. A te nie wystarczają, by się odrodzić. To właśnie – wielka implozja – przytrafiło się 20 lat temu Japończykom. Nie zdołali już pobudzić się do innego  rodzaju aktywności, nie umieli pomysłowo zareagować na zaskakującą zmianę. A ponieważ wcześniej już zrezygnowali z rozwoju rodziny i namnażania nowego życia, nie mogą teraz wesprzeć się siłą młodych umysłów, ukształtowanych w odmiennych okolicznościach. Uśpionych konsymentów nawet kryzys nie jest w stanie wyrwać z letargu.

ALL INCLUSIVE

Spotkanie z Japonią przypomina otrzeźwiający seans u wróżki. Przepowiada rzeczywistość zupełnie inną niż ta, ku której biegniemy. Wizjonerska w kimonie mruży skośne oczy i ujawnia przykrą niespodziankę: czeka nas wielkie hamowanie. Pęd do nowoczesności przyjdzie zamienić na kręcenie się w kółko.

Japonia to chyba jedyny kraj, w którym tak wyraźnie widać mroczne skutki dobrobytu. Komfort obezwładnia, pozbawia drapieżności. Społeczeństwa zamożne i syte są także zużyte i bierne. Jak uczestnicy wakacyjnego turnusu all inclusive, krążący  między hotelem, plażą i suto zastawionym stołem. Skazani na luksus, przewidywalność zdarzeń. W codzienności pozbawionej ryzyka i niespodzianek ich mózgi przestają iskrzyć. Wyobraźnia zanika jak nieużywany mięsień. Mieszkaniec krainy dobrobytu nie lubi się męczyć, unika wyzwań i komplikacji. To klient idealny: poszłusznie konsumuje, a wszystkie siły poświęca na kupowanie kolejnych towarów i usług. Nie kwestionuje otaczającego go łądu i nie szuka własnych ścieżek. Nasyca potrzeby od ręki. Nie tęskni, bo wszystko ma. Jego jedynym marzeniem jest, by tak pozostało. To człowiek bez przyszłości, taki jak my.” Paulina Wilk, fragm. artykułu My już byliśmy

Ostatnio słyszałam jedno interesujące stwierdzenie od dwóch nieznających się mieszkańców Europy południowej, którzy zdecydowali się zamieszkać w Polsce ze względu na możliwości rozwoju w naszym kraju. Ich zdaniem w Polsce ciągle można stworzyć coś z niczego, to kraj gdzie młodzi kreatywni ludzie otwierają swoje własne firmy i nikt im w tym nie przeszkadza. (My wiemy, że jest inaczej, ale nie wyprowadzajmy ich z błędu.) W przeciwieństwie do krajów rozwiniętej Europy takich jak Hiszpania czy Włochy, gdzie rynek jest nasycony do granic możliwości i młodym pozostaje jedynie zasilić kręgi bezrobotnych lub wyemigrować, Polska jest krajem gdzie ludzie nie mają jeszcze przesytu, nie są zużyci i bierni.

Mówią, że ludzie, którym czegoś brakuje w życiu są bardziej skorzy do zmian i eksperymentów. I Polacy chyba dobrze wpisują się w tą grupę, bo niby jest coraz lepiej w sensie materialnym, ale ciągle mamy świadomość, że jest wiele do zrobienia, ciągle mamy apetyty na więcej. Niedostatki PRL-u nauczyły nas życiowej zaradności, którą młodzi wychowani w kapitaliźmie wyssali chyba z mlekiem matki. Całe szczęście, że ciągle się nam chce i nie chodzimy jeszcze wszyscy jak w kieracie, utartymi drogami luksusu. Czasem mniej znaczy więcej.

Published by Magda

Staram się tworzyć szkołę, gdzie dzieci mogą być sobą. Szkołę, która stawia więcej pytań niż odpowiedzi. Szkołę, która uczy się uczyć. Szkołę, gdzie język jest narzędziem do wyrażania uczuć, myśli i pomysłów. Early Stage LEGOlas Club to miejsce rozwoju poprzez zabawę z klockami LEGO. Dołącz do nas!

Leave a comment